czwartek, 10 listopada 2011

Part 2.

Poradnia znajdowała się w nowoczesnym budynku, który wyglądał na siedzibę banku, a nie miejsce gdzie pomaga się potrzebującym. W głównym holu, naprzeciwko wejścia znajdowała się recepcja.
Przy wielkim dębowym blacie stała drobna blondynka z dużymi niebieskimi oczami.
- Dzień dobry. Ja dziś zaczynam tu prace…
- A tak. Ty jesteś Ester Rose?- zapytała przyglądając się mi uważnie.
- Tak.
- Świetnie, tu są papiery- podała mi kartki i pokazała gdzie je podpisać- masz może jakieś swoje zdjęcie?
- Tak- zaczęłam szukać w torebce. Wyjęłam kopertę, gdzie miałam wszystkie zdjęcia, nawet te przed zmianą imienia i nazwiska. Schowałam je głęboko i wyjęłam to gdzie byłam ja, Ester, a nie April.- Proszę - podałam je jej.
- Dobrze, przyjdź do mnie po pracy to dam Ci identyfikator, a teraz proszę, to jest twoja karta wstępu.  Twój gabinet jest na 6 piętrze, jednak najpierw musisz iść do szefa, to jest pokój z numerem 20. Na pewno znajdziesz.
- Dziękuje za pomoc- uśmiechnęłam się.
- Poczekaj, właśnie idzie Frank, pracuje na twoim piętrze, więc Ci pomoże.
- Witaj Amber- podszedł do nas wysoki blondyn ubrany w markowy, czarny garnitur.
- Witaj Frank.. To jest Ester, od dziś będzie z tobą pracowała
- Witaj- spojrzał na mnie lustrując mnie swoimi brązowymi oczami- Miło mi Cie poznać.
- Mi również
- Chodź, zaprowadzę Cie, chyba nie chcesz się spóźnić swojego pierwszego dnia. 

poniedziałek, 31 października 2011

Part 1.

Każdy ruch przyprawiał mnie o niewyobrażalny ból. Rozdzierał mnie on na części. Nie mogłam oddychać.  Krzyk utrząsł mi głęboko w płucach.  Łzy napłynęły mi do oczu. Chciałam umrzeć. Właśnie w tamtej sekundzie chciałam umrzeć. 
- Ester!- usłyszałam krzyk nad moim uchem- Ester słyszysz mnie?!- otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze swojego mieszkania. Nade mną klęczał Tony. - Ester wszystko w porządku?- zapytał delikatnie pomagając mi wstać.
- Tak, to tylko zły sen- mruknęłam rozcierając sobie skronie.
- Uderzyłaś się gdzieś? Może zadzwonię po lekarza.
- Nie, wszystko dobrze- odpowiedziałam wstając, co nie było zbyt dobrym pomysłem, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Na szczęście Tony w porę mnie złapał i pomógł usiąść na łóżku. Spojrzałam na niego.
Jego jasne blond włosy, które podkreślały jego opaloną skórę, były w kompletnym nieładzie. Spoglądał na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami, w których malowało się zaniepokojenie. Ubrany był tylko w jasne jeansy. 
Mieszkał ze mną już dwa miesiące. Poznaliśmy się pół roku temu w mojej ulubionej kawiarni “Blood tea”. Pewnego dnia dosiadł się do mnie. Jak się okazało chodziliśmy razem na uczelnie, ale na różne wydziały. Ja na psychologie, on na architekturę. Pochodził z niezbyt bogatej rodziny, przez co musiał dużo pracować, żeby zarobić na prestiżowe studia i mieszkanie w Nowym Yorku. Ja na szczęście nie miałam takich problemów. Moi rodzice posiadali dużą kancelarie prawniczą i płacili za moje studia. Gdy patrzyłam jak Tony harował, zrobiło mi się go żal, dlatego zaproponowałam, by zamieszkał ze mną. Mieszkanie miałam wystarczająco duże jak na dwie osoby. Położone było w centrum miasta, na Manhattanie, w pięknym w apartamentowcu. Posiadało 3 duże sypialnie, pokój dzienny, dużą, przestronna kuchnie i piękną łazienkę. 
- Może połóż się, jest jeszcze wcześnie- uśmiechnął się o mnie.
- Nie, wstanę już. Muszę się przygotować do pierwszego dnia w pracy.- Wstałam powoli, zrzuciłam z siebie koszule. Po chwili blondyn przyciągnął moje delikatne, nagie ciało do siebie. Czułam jego ręce na moich plecach. Jedną ręką odgarnął mi włosy za ucho.
- Uwielbiam, gdy tak stajesz przede mną naga. Uwielbiam twoje ciało. Kocham Cie- mruknął mi o ucha.
- Tony…- Wywinęłam się z jego uścisku i minęłam go. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. 
- Czemu mnie nie pokochasz?- zapytał patrząc w moje zielone oczy.- Co we mnie jest nie tak? 
- To nie chodzi o Ciebie- powiedziałam smutno. - Przepraszam- wyszłam z pokoju.


***
Szybko wyszłam z domu. Przepraszam Tony, to ze mną jest coś nie tak. To było tyle lat temu, a ja ciągle pamiętam. Pamiętam jego każdy dotyk. Szukałam go u tylu mężczyzn, ale to nie było to samo. Głos, dotyk, uśmiech, wszystko było w nim wyjątkowe. 
Szłam obok ruchliwych ulic Nowego Yorku, do nowej pracy miałam nie całe 20 minut drogi. Mam pracować tam jako psycholog. Jest to poradnia, która pomaga ofiarą gwałtu, toksycznych związków. Czyli coś idealnego dla mnie. Jako jedyna przeszłam testy psychologiczne do tego stanowiska.
Miałam nadzieje, ze ta praca uleczy trochę moją dusze. Moi rodzice nie byli szczęśliwi, gdy powiedziałam im, że idę na psychologie. Mieli nadzieje, że ich jedyne dziecko pójdzie ich śladami i przejmie po nich kancelarie. Jednak ja bardzo różniłam się od nich. Nie mieliśmy nigdy zbyt dobrych stosunków miedzy sobą. Zawsze byli zajęci praca, wiec większość czasu spędzałam sama. Jestem idealnym przykładem rozpieszczonego dziecka, które zamiast rodzicielskiej miłości dostawało pieniądze. Tak jest do dziś, cały czas jestem samotna…

piątek, 28 października 2011

Prolog.

Pamiętam jak powiedział, że to koniec. Pamiętam jak odchodził.  Powiedział wtedy, że zapomnę. Ale już minęło 5 lat. A ja nie potrafię sobie poradzić. 
By zapomnieć wyjechałam, zmieniłam imię, nazwisko, kolor włosów. Ale nie potrafiłam zmienić tego, że go kocham.  Nie potrafiłam wyrzucić z serca jego głosu, dotyku, uśmiechu. Nie potrafiłam wyrzucić z Siebie go. Nie  mogłam przestać o nim myśleć.




Jednak dalej tu stoję. Ja Ester Rose, dawniej April Hill. Wczoraj skończyłam 24 lata. I choć próbowałam, nie potrafię odejść z tego świata bez pożegnania z Nim. 

czwartek, 27 października 2011

Początek


Początek

Umarła, wiesz?
Już nie ma jej,
Nie ma jej bladej cery
malinowych ust
kruczoczarnych oczu.

Ona nie umarła sama,
Zabiłeś ją!
Z zimna w sercu krwią.

Błagała, pamiętasz?
Błagała, prosiła cię na kolanach,
żebyś nie odchodził.
a jednak odszedłeś...